niedziela, 4 października 2015

Z(a)myślenie drugie - instrukacja obsługi planu zajęć.

Kiedy rok temu zaczęłam studia na uczelni, na którą wcale nie chciałam iść, dość szybko spotkało mnie nie lada pozytywne zaskoczenie. Miejsce przed którym broniłam się rękami i nogami przez kilka lat, okazało się być zbiorowiskiem najbardziej życzliwych i przyjaznych ludzi na świecie.
Jakby tego do szczęścia było mało, plan zajęć podyktowano nam zwyczajem z podstawówki i gimnazjum, pierwszego października na spotkaniu z opiekunem roku i obejmował on ni mniej, ni więcej tylko WF.
W tym roku nie było dla mnie zaskoczeniem, gdy pierwszego października wszystkie źródła wiedzy studenta o planie zajęć - czyli strona Instytutu, dwie strony na Facebooku i platforma na której studenci się logują, świeciła pustkami a pierwsze zalążki planu pojawiły się wczoraj wieczorem.
Aż do dziś, kiedy to rankiem światło dzienne ujrzał plan zajęć dla wszystkich roczników i cały mój rok zapłakał, gdyż nikt nie umie dojść, o co w nim chodzi tak właściwie.
Nie będę kłócić się ze studentami Politechniki, bo wiem, że ich plany są pierwszym studenckim testem, ale czegoś takiego jeszcze na oczy nie widziałam, a przejrzałam w swoim studenckim życiu kilka planów zajęć, które wcale czytelnie nie były. Cztery specjalizacje, zajęcia do wyboru i zajęcia obligatoryjne dla całego roku które pokrywają się ze sobą wzajemnie i nikt pojęcia nie ma tak naprawdę, gdzie i kiedy ma być.  
Z jednej strony przerażające a z drugiej nieco pokrzepiające, bo chociaż zamieszanie niewątpliwie będzie i to nie małe, to jednak naprawdę cieszę się z powrótu i cieszę się, że to tylko z takimi problemami przyjchodzi mi się mierzyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz